Siłą tego znakomitego filmu jest to, że nie poprzestaje na eksploracji traumatycznej pamięci Estończyków związanej z sowiecką okupacją i skutkami paktu Ribbentrop-Mołotow. Narodowa martyrologia to za mało na prawdziwe oczyszczenie, tym bardziej że ciąży ku naginaniu rzeczywistości do własnego bólu. Podobnie jak np. w świetnym filmie Hrebejka „Czeski błąd”, tu przeszłość spotyka się z post-komunistyczną współczesnością, stare pokolenie z młodym. Na piekło starej Allide nakłada się piekło młodej Zary, a stare trucizny europejskich totalitaryzmów odradzają się w dżungli dzikiego kapitalizmu po obu stronach dawnego muru berlińskiego. Oczyszczenie przychodzi ze spotkania, które budzi pamięć nie po to by upamiętnić, ale by nas zmienić, choćby w ostatniej chwili życia.